Strzeż się Czarnej Wołgi!

Wołga M-24, czyli popularna Czarna Wołga, auto, które w latach 60 i 70 nie tyle fascynowało, co przerażało zwykłych, szarych obywateli. Zresztą niektórzy do dziś wierzą, że spotkanie tego konkretnego modelu to zdecydowanie zły omen. Zobaczmy jak rozwijała się ta motoryzacyjna, miejska legenda.

W pierwszych latach istnienia plotki o Czarnej Wołdze wierzono, że samochód ten ma ścisły związek z porwaniami dzieci. Z dzieci zaś rzekomo spuszczano krew i sprzedawano bogatym Niemcom, którzy umierali z powody białaczki. Jak na tak ryzykowną „misję” auto posiadało wiele charakterystycznych detali. Bo któż nie wypatrzyłby z najgęstszym korku czarnego samochodu z białymi firankami w oknach i równie białymi oponami? Dodajmy do tego brak tablicy rejestracyjnej i dość specyficznych kierowców, którymi według pogłosek byli na zmianę księża, zakonnice, sataniści i Żydzi. Brzmi to dosyć nieprawdopodobnie, jednak z całą pewnością znajdą się tacy, którzy przyspieszają kroku, widząc w mrocznej uliczce podobny, pokryty czernią samochód z białymi oponami.

Pogłoski o Czarnej Wołdze zdążyły nieco ewoluować. W innych wersjach, kierowcy szukali nie krwi dzieci, ale i całych organów do przeszczepu – bardzo chodliwe były podobno nerki. Obecnie wierzy się, że podobne plotki rozpuszczało samo KGB.

Czy dzisiaj słyszy się jeszcze o Czarnej Wołdze? W pewnym sensie tak. Legenda i idea przetrwały z tym, że Wołgę M-24 zastąpiło czarne BMW. Nadal jednak mroczne auto czai się na obrzeżach miast, poszukując nieświadomych ofiar. Podobno niektórzy dostrzegli, że zamiast bocznych lusterek z karoserii wyrastają rogi, a numer rejestracji składa się z trzech szóstek. Według legend, kierowcą takiego auta miał być nawet sam Zły.

W Polsce, również można spotkać się z legendami o czarnym BMW. W rodzimej wersji ofiarami padają jednak nie dzieci i przypadkowi przechodnie, ale ładne, młode dziewczyny, które porywa się, a potem sprzedaje do pracy w domach publicznych.

Strzeżmy się zatem, zaiste strzeżmy!

About author

Related Articles