Nie całkiem prawe paliwo

Żegnamy stację paliw i zadowoleni ruszamy Dalej. Muzyka wesoło przygrywa nam w takt balansowania po nie całkiem równej drodze, nasuwamy okulary przeciwsłoneczne na oczy, opcjonalnie wysuwamy łokieć na opuszczoną szybę. Tak czy inaczej nagle czujemy, że silnik zaczyna nas zawodzić, a moc jego wydaje się o wiele słabsza niż pół godziny temu. Szybko składamy sobie wszystkie fakty i dochodzimy do jednego słusznego wniosku – właściciel stacji paliw musi być bardzo religijnym człowiekiem, albowiem właśnie ochrzcił nam paliwo.

W momencie, kiedy stwierdzimy, iż paliwo w naszym baku, mówiąc kolokwialnie, jest lewe, nie jesteśmy na szczęście całkiem bezradni. Tak więc rzeczą, którą możemy zrobić, dostrzegając jakiekolwiek nieprawidłowości w trzewiach naszego auta, jest reklamacja. Kto zatem pragnie dociekać prawa i sprawiedliwości, winien czym prędzej wrócić na niechlubną stację i powołać się na niezgodność towaru z umową. Istotny w całym zajściu jest paragon, bez niego bowiem nie ujrzymy nawet złotówki, z wydanych, na „chrzczone” paliwo, pieniędzy. Dopilnujmy, aby sprzedawca potwierdził wszystko na piśmie. Jeżeli tak właśnie zrobi, stacja będzie miała 14 dni na to, by daną reklamację rozpatrzyć. W przypadku, gdy rozpatrzenie nie nastąpi, uznaje się daną reklamację za uzasadnioną. Sam sposób rozpatrzenia reklamacji zależy od tego, co uzgodnimy ze sprzedawcą. Tak więc, jeżeli wymiana paliwa na czyste mogłoby się okazać zbyt problematyczna, możemy zażądać zwrotu pieniędzy.

Paliwo, którym nieuczciwi sprzedawcy karmią nasz bak, doprowadzić może do wielu niechcianych i niepożądanych skutków. Jeżeli mamy podstawy przypuszczać, iż stan naszego samochodu pogorszył się przez „lewe” paliwo, możemy ubiegać się o odszkodowanie. Jednakże abyśmy mogli przystąpić do tego, jakże radykalnego kroku, uzyskajmy ekspertyzę rzeczoznawcy, który potwierdzi nasze przypuszczenia. Na drodze sądowej możemy zyskać nie tyko odszkodowanie, związanych z naprawą auta, ale także zwrot utraconych korzyści. Takie sprawy są do jednak trudne do wygrania, a naszą wersję wydarzeń będzie musiał potwierdzić biegły sądowy, spychając na dalszy plan naszą ekspertyzę.

Nie zawsze jednak wadliwe paliwo wiązać się musi z nieczystym sumieniem sprzedawcy. Dlatego też rozsądnym krokiem jest powiadomienie Inspekcji Handlowej, której obowiązkiem jest dokładna kontrola, wzbudzającej podejrzenia stacji. Jeżeli, wyznaczone do tego zadania organy, ustalą, iż sprzedawca faktycznie dopuszcza się nielegalnej działalności, złożyć powinny zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.

Nic nie stoi na przeszkodzie, by zawiadomić policję zaraz po opuszczeniu stacji, jeżeli zauważymy, iż auto powoli odmawia nam posłuszeństwa.

Według badań, przeprowadzanych przez Inspekcję Handlową, paliwo z około 7% stacji benzynowych w Polsce nie spełnia wymaganych norm. Wciąż aktualizowaną listę tych, które trudnią się sprzedażą „chrzczonego” paliwa znaleźć można na portalu Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Jedźmy zatem w spokoju, bacząc na to, jaki płyn wlewamy do baku i nie bojąc się interweniować, jeśli zajdzie taka konieczność.

About author

Related Articles