Motoryzacyjny przegląd filmowy II

Ostatnim razem mieliśmy okazję wypunktować kilka filmów, które traktują o motoryzacyjnej tematyce. Dziś pora na rundę drugą.

 

Taxi – Luc Besson niejednokrotnie potrafił oczarować widza. Autor Angel-i oraz Leona zawodowca przeszedł już do kanonu kinematografii. Fani motoryzacji (i dobrych komedii) z całą pewnością kojarzą serię o specyficznym taksówkarzu, granym przez Samy Naceri`ego. Szybkie auta, absurdalny humor i ciekawe ujęcia, to domena produkcji Bessona. Łatwostrawna produkcja, która umili niejedno wolne popołudnie.

 

Death race – Pozycja dla fanów Jasona Stathama. Fabuła opiera się na morderczych wyścigach, w których więźniowie mogą wywalczyć sobie prawo do wolności. Kilka zwycięstw z rzędu gwarantować ma opuszczenie placówki o zaostrzonym rygorze. Każdy z pojazdów przypomina czołg, a patrząc na maszyny, uczestniczące w wyścigu, można zauważyć inspiracje Mad Max`em, albo wiekowymi grami na konsole PSX (Twisted Metal, Vigilante 8). Niezobowiązująca rozrywka, której warto poświęcić sobotni wieczór.

 

Powrót do przyszłości – trylogia Roberta Zemeckisa być może nie opowiada stricte o motoryzacji, niemniej nie można zapomnieć o tym, że pierwsze skrzypce w filmach gra wehikuł czasu, skonstruowany na podstawie klasycznego delorean`a. Auto z charakterystycznymi drzwiami otwieranymi do góry na zawsze weszło do kanonu światowej popkultury.

 

Cannonball! – Wyścig gumowej kuli miał swoją premierę w 1976 roku i nadal można spotkać go w telewizyjnej ramówce. Nielegalne wyścigi zawsze okazywały się wdzięcznym tematem, a Cannonball! zapisał się już na stałe do filmowego kanonu. Produkcja być może zdążyła się zestarzeć, niemniej warto odbyć taki nostalgiczny seans.

 

Transporter – czyli Jason Statham po raz drugi. Pierwszy film został przyjęty zaskakująco dobrze. Opowieść o profesjonalnym kierowcy-kurierze wypełniona była ciekawie zrealizowanymi scenami walki, ale to pościgi odkrywały pierwszą rolę. Wielu fanów gry  pt. Hitman twierdzi, że kreacja Stathama opierała się na agencie 47, co właściwie jest wielce prawdopodobne. Jeśli przymknie się oko na kilka nieścisłości i bzdurnych scen, otrzymamy dobry przykład współczesnego kina klasy B.

About author

Related Articles